Sala sadowa ETS
,

Wymiana plików w sieci Internet

by

Napster pierwszą aplikacją pozwalającą na wymianę plików w sieci Internet.

Napster działał na zasadzie udostępniania przez każdego z użytkowników plików mp3, dzięki czemu tworzył ogromną bazę utworów. Został napisany przez 19-letniego studenta Shawna Fanninga i niemal natychmiast po premierze zdobył ogromną popularność, na początku głównie wśród studentów. Pierwotnie był darmowy, jak typowe oprogramowanie p2p. Z czasem, pod naciskiem wytwórni fonograficznych przekształcił się w obecną, płatną postać.

Jako system  scentralizowany, przechowywał na własnych serwerach tylko dane użytkowników. Nie uchroniło go to jednak przed pozwami o naruszenie praw autorskich.

Powództwa było oparte na zarzutach domniemanej wiedzy twórcy systemu o nielegalnych działaniach użytkowników. Oczywistym było to, że działanie takie stało w sprzeczności z normami prawa własności intelektualnej. Podniesiono również, iż Napster czerpał korzyści z niezgodnego z prawem działania użytkowników.

Sąd II instancji przyznał, że

użytkownicy sieci Napster masowo kopiowali i dystrybuowali kopie utworów chronionych prawem autorskim, co stanowiło bezpośrednie naruszenie tego prawa.

Fakt, że Napster nigdy nie wykonał bezpośrednio kopii żadnego z tych utworów, nie ma żadnego znaczenia. Ustalenie bezpośredniego naruszenia prawa autorskiego po stronie użytkowników systemu jest wystarczające do uznania Napster za odpowiedzialnego naruszeniu.

Sąd stwierdził również, iż Napster był w stanie zablokować dostęp do systemu osobom udostępniającym kopie chronionych utworów. Sąd stwierdził również, że pomimo powyższego Napster nie zdołał powstrzymać tego procederu.

Ponadto, uznano również, iż Napster swoją działalność skierował na przyciągnięcie nowych użytkowników. Jego model biznesowy bowiem zakładał, że wraz z rosnącą liczbą użytkowników zwiększałby się również jego dochód.

Sprawa DailyMotion

W 2007 roku, po znalezieniu naruszających prawo autorskie kopii filmu „Joyeux Noel” przechowywanych w serwisie DailyMotion producent, reżyser i dystrybutor filmu pozwali serwis zarzucając mu naruszenie praw autorskich. DailyMotion jest serwisem umożliwiającym swoim użytkownikom zamieszczanie i udostępnianie na swojej platformie materiałów wideo.

Serwis został uznany za usługodawcę świadczącego usługi hostingowi. Sąd francuski stwierdził, że art. 6-I-2 LCEN będący francuskim odpowiednikiem art. 14 dyrektywy Parlamentu Europejskiego 2000/31/WE, nie wprowadza wyłączenia odpowiedzialności, ale jej ograniczenie. Według Sądu, sposób funkcjonowania serwisu i używane rozwiązania techniczne umożliwiały bezprawną działalność. Ponadto sukces platformy był bezpośrednio związany z naruszaniem praw autorskich przez użytkowników. Pozwany zaś musiał zdawać sobie sprawę, że umożliwia również bezprawne działania swoim użytkownikom.

Sąd odrzucił argument DailyMotion, że art. 6-I-7 LCEN, będący odpowiednikiem art. 15 dyrektywy, zwalnia pośredniczących usługodawców z generalnego obowiązku monitorowania przechowywanych treści. Brak generalnego obowiązku monitorowania ma zastosowanie jedynie w przypadkach, w których usługodawca sam nie wywołuje i nie umożliwia bezprawnej działalności.

Usługodawca, który dostarcza usługobiorcom narzędzie umożliwiające naruszanie praw autorskich powinien kontrolować w jaki sposób użytkownicy z niego korzystają. Sprawa ta jest o tyle niejasna, że z jej akt wynika, że niektóre kopie filmu pozostały na serwerze DailyMotion nawet po zawiadomieniu o ich bezprawności. W takich okolicznościach usługodawca byłby odpowiedzialny na gruncie art. 14 dyrektywy.

DailyMotion ogłosiło wprowadzenie systemu AudibleMagic opartego na blokowaniu treści, które okażą się zgodne z wzorem znajdującym się w bazie materiałów chronionych prawem autorskim stworzonej z próbek przekazanych przez autorów. Podobny system wprowadziło również MySpace oraz YouTube. W ten sposób platformy wideo zdecydowały się zabezpieczyć przed ewentualnymi procesami wytaczanymi przez posiadaczy praw autorskich. Takie postępowanie ułatwia również negocjowanie z autorami licencji na używanie ich materiałów oraz wydaje się być zgodne z założeniami dyrektywy 2000/31/WE. Dyrektywa ta w punkcie 40 preambuły stwierdza, że przepisy odnoszące się do odpowiedzialności nie powinny stanowić przeszkody w rozwoju i w skutecznym wykorzystywaniu systemów technicznych ochrony i identyfikacji.